Bo ja nie ;D Ale cudnie było zobaczyć plującego Groffa, komicznego Daveeda, Renée fenomenalnie rapującą 'Satisfied', najulubieńszego Lin-Manuela i w ogóle wszystkich! To tyle. Chciałam się tylko podzielić swoim zachwytem. <3
Chyba się nie da nie śpiewać :D Pamiętam jak byłam na wystąpie na żywo to musieliśmy się z przyjaciółmi na zmianę uciszać, żeby nie przeszkadzać innym ludziom.
Pewnie robiłabym tak samo! W listopadzie kupiłam bilety do Londynu na 22 kwietnia i od razu uprzedzałam męża, że nie ma bata - będę śpiewać, więc może nie chce siedzieć obok mnie ;D Ale wiadomo, spektakl został odwołany, także nie przekonaliśmy się czy byłabym się w stanie powstrzymać ;)
Nam się udało załapać, bo to było na początku marca. Ale myślę, że takie śpiewanie to dobra oznaka, bo pokazuje w jakim stopniu ta historia potrafi poruszyć ludzi
Przy pierwszym seansie nie śpiewałem, tak sobie postanowiłem. Drugi seans już był do tego lepszym miejscem.
U mnie odwrotnie. Przy pierwszym oglądnięciu było śpiewane - musiałam dać ujście tej energii i radości :) Przy drugim - uważnie słuchane i obserwowane, żeby powyłapywać jakieś szczegóły, które umknęły za pierwszym razem.
Też dopiero za drugim razem dołączyłam do aktorów śpiewając, za pierwszym chciałam wyłapać jak najwięcej szczegółów, a i tak ciężko mi się było skupić na czymkolwiek jak Daveed był na scenie xdd